Antypody – świat do góry nogami?

Po podróżach afrykańsko-południowoamerykańskich przyszedł w końcu czas na antypody.
Bo świat powinno się poznać, także od tej drugiej strony.

Podróżując po świecie zwracam uwagę na miejsca i zjawiska niezwykłe. Niektóre z nich mają polskie odpowiedniki, inne nie. Przykładowo tropikalne lasy namorzynowe (inaczej mangrowe) można oglądać np. na Zanzibarze w Parku Narodowym Jozani Forest, w Indonezji, Brazylii, Australii lub w Nowej Zelandii oraz w dziesiątkach innych krajów. Ale są one przyrodniczą rzadkością – stanowią tylko ok. 0,4% globalnej powierzchni leśnej i dodatkowo powierzchnia mangrowców zmniejsza się systematycznie. Dlatego podczas Konferencji Generalnej UNESCO w 2015 roku ustanowiono Międzynarodowy Dzień Ochrony Ekosystemu Namorzynowego, obchodzony 26 lipca. Warto jednak zauważyć, że w Polsce, w klimacie umiarkowanym, „słodkowodnym” odpowiednikiem namorzyn są lasy bagienne – olsy, np. w Karczewku. I podobnie jak mangrowia, są to ekosystemy niezwykle ciekawe. Co prawda bez endemicznych małp gatunku Red Colobus (gerezy rude), ale również z bogatym życiem biologicznym.

Wspinaczka na wygasłe wulkany (np. Kilimandżaro – 5895 m n.p.m., Elbrus – 5642 m n.p.m., czy Ararat – 5165 m n.p.m.), które można spotkać także w Polsce (z okresu permu i trzeciorzędu), np. w Krainie Wygasłych Wulkanów, jest w gruncie rzeczy wędrówką po górach. Są jednak liczne miejsca na Ziemi, które określamy jako egzotyczne. Bo aktywny wulkan, pole geotermalne, gejzer, czy lodowiec to miejsca i zjawiska spotykane, np. na Islandii, Sycylii czy w Nowej Zelandii, ale których w Polsce nie znajdziemy. Dlatego, aby obejrzeć takie przyrodnicze ciekawostki, wyprawiamy się do bardzo dalekich krajów.

Na co dzień niewiele osób myśli o śladzie węglowym, rodzaju śladu ekologicznego pozostawianego w przyrodzie. Niewielu ma też świadomość, że powinniśmy starać się go minimalizować. Jednak podejmując decyzję o wyprawie na antypody, obejmującej m.in. kilkanaście przelotów i tysiące przejechanych kilometrów, ta myśl staje się oczywiście wyraźniejsza, bo śladu węglowego w tym przypadku nie jesteśmy jeszcze w stanie uniknąć. Trzeba się z nią oswoić w imię ciekawości świata i podjąć decyzję – tego nie da się doświadczyć w trybie zdalnym – on-line.

Aby zobaczyć świat od drugiej strony, jedenaście lat temu udałem się na półkulę południową. Kilka miesięcy temu, po dwóch latach życia z zarazą, zwaną Covid-19, zamierzałem przypomnieć tę podróż, ale 24 lutego br. wybuchła wojna po sąsiedzku, na Ukrainie i trwa już pięć miesięcy. Dzisiaj mam nieodparte wrażenie, że cały świat jest postawiony do góry nogami!!! Aby poznać szczegóły pierwszej części wyprawy z 2011 roku zapraszam do lektury reportażu pt. „ANTYPODY 2011 – Nowa Zelandia”, opublikowanego w 206-207 numerze „Echa Limanowskiego”. Miłej wakacyjnej lektury…

Antypody 2011 – Nowa Zelandia
(Echo Limanowskie nr 206-207, 2011)

Warszawa, 24 lipca 2022