Powiedzenie „życie jak na wulkanie” jest chyba adekwatne do rzeczywistości, która nas otacza od blisko trzech lat. Najpierw dwa lata w lockdownach, z zasadą D.D.M. i niepokojem o zdrowie swoje i bliskich, a teraz kolejne miesiące trwa, niewyobrażalna rok wcześniej, niczym niesprowokowana militarna agresja Federacji Rosyjskiej przeciw niepodległej Ukrainie – pasmo zbrodni wojennych na ogromną skalę. O innych lękach i kryzysach nie wspomnę.
To come to the point: szacuje się, że obecnie na Ziemi jest około 500 czynnych wulkanów, z których stale aktywnych jest około dwadzieścia. Lista najaktywniejszych i najwyższych wulkanów na Ziemi liczy 83 pozycje, a rozmieszczenie większych wulkanów przedstawia poniższa mapka. Ponad 90% czynnych wulkanów lądowych występuje w tzw. Pacyficznym Pierścieniu Ognia, czyli wokół Oceanu Spokojnego. Wśród nich najwyższy – Ojos del Salado w Chile (z wyprawy na jego szczyt w 2018 roku musiałem zrezygnować z powodu kontuzji ręki, notabene złamanej w Sylwestra 2017 roku).
W ciągu roku dochodzi od 50 do nawet 80 nowych erupcji, a w każdym dziesięcioleciu aktywność wykazuje około 160 do 200 wulkanów. Jednak specjaliści oceniają, że aktywność wulkaniczna Ziemi znacznie się zmniejszyła.
A mnie ciągnie do wulkanów i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Wielu uważa, że wybuchy wulkanów należą do najbardziej spektakularnych zjawisk, jakie można obserwować na Ziemi. Jest w nich coś ekscytującego, ale i groźnego. Pisałem o wulkanach w związku z wyprawą na Islandię, czy na antypody. Wędrowałem po wulkanach czynnych (Ruapehu, Ngauruhoe), drzemiących (Demawend i Elbrus), czy prawdopodobnie wygasłych (np. Kilimandżaro).
Co może zdziałać drzemiący wulkan? Warto prześledzić historię aktywności wulkanu Montagne Pelée na Martynice, który zaczął się uaktywniać ponad 120 lat temu, po 50 latach bezczynności/uśpienia. W konsekwencji katastrofalny wybuch tego niewielkiego wulkanu (1397 m n.p.m.) 8 maja 1902 roku o godzinie 7:45 zniszczył kilkudziesięciotysięczne miasto Saint Pierre, ówczesną stolicę Martyniki.
Podobny w skutkach, ale w wyniku innego procesu, był wybuch w nocy 13 listopada 1985 roku uśpionego od 150 lat wulkanu Nevado del Ruiz (wys. 5321 m n.p.m) na terenie „wulkanicznego” Parku Narodowego Los Nevados w Kolumbii. Powstała po wybuchu lawina błotna (lahar – mieszanina gorących popiołów wulkanicznych z wodą) zalała oddalone o ok. 50 km od wulkanu miasto Armero, zabijając ponad 20 tys. ludzi.
A jaki jest związek aktywności wulkanicznej poszczególnych wulkanów z polityką? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie pozostawiam dociekliwości pt. Czytelników.
We wrześniu 2012 roku, po konferencji NOSE 3th International Conference on Environmental Odour Monitoring & Control, zorganizowanej w sycylijskim Palermo, powędrowałem na południowe zbocze dymiącej Etny. Jest to jeden z najstarszych wulkanów, który jest także światowym liderem pod względem większych erupcji. Wystająca spod lawy kalenica domu i księżycowy krajobraz ukazywały potęgę wulkanicznego żywiołu.
Ósmą cykliczną włoską konferencję odorową NOSE2022 zorganizowano już w stacjonarnym trybie także we wrześniu, w dobiegającym końca 2022 roku, u podnóża Etny w miejscowości Giardini Naxos na przedmieściach starożytnej Taorminy. Kilka konferencyjnych dni nad brzegiem Morza Jońskiego to intensywna praca i absolutny spokój – bez jakichkolwiek wiadomości ze świata polityki, ekonomii oraz globalnych kryzysów. Można powiedzieć – pełny emocjonalny reset. W najmniejszym też stopniu mojego spokoju nie burzyły unoszące się od tysiącleci nad Etną wyziewy. Podzielam opinię, że globalny ślad węglowy wulkanów stanowi około 1% antropogenicznej emisji ze spalania paliw kopalnych. Poglądy, że wulkany emitują więcej dwutlenku węgla niż współczesny człowiek są mitem.
Oczywiście, będąc tak blisko ekscytującego mnie wulkanu, należało się do niego zbliżyć. W kierunku „dymiących” kraterów wybrałem się 16 września 2022 r., dokładnie dziesięć lat po pierwszej „ekspedycji”. Tym razem jednak przez północne zbocze Etny, pokryte częściowo sosnowymi lasami, poprzecinanymi w niektórych miejscach rzekami zastygłej lawy. I znowu podobne doświadczenie. Wystające spod lawy domy i resztki drzew oraz kratery i księżycowy krajobraz. Podczas erupcji w 2002 roku została zniszczona infrastruktura turystyczna w Piano Provenzana – lawa pokryła wyciągi narciarskie, restauracje i hotele. Współczesne centrum turystyczne, z którego turyści wyruszają w kierunku dymiących kraterów, zostało zbudowane na polu lawowym.
Niestety, we wrześniu 2022 roku dostęp do pobliskich wulkanicznych wysp Liparyjskich był utrudniony: Stromboli – z uwagi na wzmożoną aktywność wulkanu, a Vulcano – z powodu lokalnych ograniczeń administracyjnych.
Jeżeli już jesteśmy w rejonie Taorminy, polecam zdecydowanie zajrzeć do wyżłobionego w bazaltowej lawie wąwozu Alcantara (Gole dell’Alcantara) – geologicznego cudu natury, a może nawet skorzystać z body rafting. A dla chcących rozejrzeć się trochę szerzej po słonecznej oraz pełnej przyrodniczych i historycznych atrakcji Sycylii, polecam np. top 10.
Na Nowy Rok, z wiarą, że nadzieja znów wstąpi w nas życzę: ZDROWIA, SPOKOJU i NADZIEI NA POKÓJ, WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI, SUKCESÓW oraz ODPORNOŚCI NA RÓŻNORODNE ZŁO, KTÓRE NAS OTACZA, bo rok 2023 to nie czas na wewnętrzną emigrację!
Warszawa, 31 grudnia 2022 r.