Od trzech tygodni wspominamy Profesora Janusza Kindlera; 29 grudnia 2020 roku, pożegnaliśmy Go.
Oto kilka moich osobistych wspomnień i refleksji.
Profesor Janusz Kindler (1934 – 2020)
Wspomnienie
W ostatnich dniach usłyszałem, że ważny nauczyciel, mistrz, mentor to ktoś, którego myśl, sentencję, radę możemy zacytować po dwudziestu latach. Profesor Janusz Kindler nie był moim nauczycielem, był współpracownikiem. Czy tylko?
Gdy studiowałem w latach 70. ubiegłego wieku dr inż. Janusz Kindler, jako pracownik Instytutu Inżynierii Środowiska na Wydziale Inżynierii Sanitarnej i Wodnej (ISiW) pracował naukowo w International Institute for Applied Systems Analysis (IIASA) w Laxenburg k. Wiednia w Austrii. Na Wydziale ISiW spotykaliśmy się częściej w drugiej połowie lat 80. gdy pełnił funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Inżynierii Środowiska ds. Nauki. Pewnego razu przyszedł na spotkanie w Dyrekcji Instytutu z plikiem publikacji na temat tzw. kwaśnych deszczy. Od Pani Dyrektor usłyszałem: ,,Janusz, jak zawsze, świetnie przygotowany merytorycznie”. Jesienią 1990 roku spotkaliśmy się w urokliwym niderlandzkim Delft, gdzie będąc w roli dyrektora Instytutu Inżynierii Środowiska PW wygłosił wykład na inauguracji roku akademickiego w IHE Delft Institute for Water Education. Z tego wykładu, po trzydziestu latach, zapamiętałem przykład Profesora dotyczący nieodwracalności zmian w środowisku: bardzo łatwo jest zrobić jajecznicę, ale wykonanie z niej jaj już nie jest proste.
Gdy w 1999 roku spotkaliśmy się w Budapeszcie na konferencji zorganizowanej przez International Association for Public Participation, obserwowałem z jaką swobodą nawiązywał międzynarodowe kontakty. Podczas wystąpienia w ramach prezentacji kandydatów do funkcji dziekana stwierdził, że działalność międzynarodowa stanowi bardzo ważną część Jego aktywności zawodowej. Uważam, że był obywatelem świata, ale nie był kosmopolitą. Pełniąc w latach 1999-2002 funkcję Dziekana Wydziału Inżynierii Środowiska PW wspierał m.in. stabilizację finansów naszego Instytutu Systemów Inżynierii Środowiska. To wtedy, w 2000 roku, podczas pracowitego tzw. długiego majowego weekendu, pierwszy raz rozmawialiśmy o górach… W latach 2002-2005 wielokrotnie występował na posiedzeniach Rady Wydziału w roli Przewodniczącego Senackiej Komisji ds. Etyki Zawodowej. Aktywny zawodowo był także po przejściu na emeryturę – uczestniczył w różnych programach i działalności organizacji związanych z gospodarką wodną i szeroko rozumianą ochroną środowiska.
W mojej pamięci Profesor pozostanie jako orędownik idei trwałego zrównoważonego rozwoju. Był m.in. członkiem założycielem Stowarzyszenia Konsultantów Ocen Środowiskowych. Rozumiał bardzo dobrze procesy demokratyzacyjne i wspierał rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Interesował się życiem akademickim naszego Wydziału uczestnicząc m.in. w dorocznych inauguracjach roku akademickiego. Bardzo żałował, że nie mógł wziąć udziału w tegorocznej inauguracji roku akademickiego W 2019 roku umówiliśmy się na dłuższą rozmowę o sytuacji w Katedrze Ochrony i Kształtowania Środowiska. Ostatnie spotkanie mieliśmy 28 lutego br., tuż przed pandemicznym lockdownem. Profesor bardzo był zainteresowany sytuacją na Wydziale, w Uczelni, w nauce. Trochę opowiedziałem, ale nie chcąc Profesora męczyć tymi nie łatwymi tematami porozmawialiśmy też o górach… Po kilku dniach Profesor napisał dłuższego
e-maila przedstawiając swoje zainteresowania i dokonania w górach. Dołączam tego e-maila z myślą o uzupełnieniu obszernego biogramu zamieszczonego w mediach społecznościowych (https://www.facebook.com/BibliotekaWIBHiIS/posts/1303975909967402?__tn__=K-R) oraz pozazawodowej charakterystyki Profesora Janusza Kindlera.
Do zobaczenia Panie Profesorze. Kiedyś…
Warszawa, 29 grudnia 2020 r.
Szanowny Panie Dziekanie,
Drogi Panie Andrzeju,
…
Bardzo dziękuję za nasze spotkanie i możliwość porozmawiania o Wydziale i zmianach wg nowej ustawy. To wszystko jest dla mnie bardzo nowe i nie całkowicie zrozumiałe, ale będzie mi łatwiej rozmawiać na ten temat z kolegami, do których dosyć często zaglądam.
Ogromnie dziękuję za wspaniałą książkę i bardzo żałuję, że nie wiedziałem wcześniej o Pana zamiłowaniu do gór. Ja mam dokładnie to samo i jeżeli tylko mogłem coś robić w pobliżu gór starałem się je spenetrować. Zacząłem podobnie jak Pan od Tatr wspinając się trochę w Rysach i wokół Pięciu Stawów, potem w Górach Skalistych (wokół lodowca Bagaboo), na obozie wspinaczkowym The Alpine Society of Canada, dalej w dolinie Dolnego Tygrysu w związku z Projektem Amarah w ekipie „Hydroprojektu” (2 lata) już trochę dalej od gór – w Kurdystanie już była wojna, potem sporo chodziłem po Alpach pracując 8 lat w International Institute for System Analysis w Austrii, następnie penetrowałem zlewnię jeziora Czad no i wreszcie planowanie w dolinie morza Aralskiego (też płasko). Ale zawsze starałem się zaczepić o góry, jeżeli tylko pojawiały się na horyzoncie. Ostatnie lata to znów Tatry ze starą góralską chałupą na zboczu Gubałówki, na szczęście dosyć daleko od Zakopanego i kręcących się tam tłumów.Kiedyś jeszcze musimy o górach porozmawiać!
Tymczasem serdeczności i do zobaczenia.
Janusz Kindler