Nie łudźmy się! Świąteczna pogoda: temperatura -8oC i (pierwsza po kilkunastu latach) cienka warstwa śniegu nie zmieniają faktu, że klimat Ziemi gwałtownie się ociepla, ze wszystkimi dla nas tego konsekwencjami. Widać to już w ostatnim dniu roku (+8oC i brak śniegu) – o kultywowanym przeze mnie przed laty noworocznym biegu narciarskim Tarchomin – Jabłonna nie mam znowu co marzyć.
Zgoda, problem zmian klimatycznych ma wymiar globalny, ale musi być postrzegany przez pryzmat przyczyn i skutków w skali regionalnej, a nawet lokalnej. Przykładowo polityka energetyczna w Polsce przyjęta przez rząd na początku bieżącego roku, mająca charakter działań regionalnych, nie przystaje do potrzeb w zakresie powstrzymywania niekorzystnych zmian klimatycznych. Kilka lat temu w Polsce powstrzymano skutecznie rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Natomiast teraz proponowane są rozwiązania prawno-ekonomiczne, które ograniczają z kolei rozwój fotowoltaiki. Wystarczy wyjechać za rogatki miast, aby zobaczyć jak intensywnie ten sektor energetyki się rozwija. Należy jednak pamiętać, że oprócz procesów wielkoskalowych, kierowanych przez rząd, istnieje wiele działań na szczeblu lokalnym podejmowanych przez administrację samorządową i właścicieli poszczególnych nieruchomości, które także należy ocenić negatywnie. Pamiętamy, że co roku na świecie wycina się około 10 mln ha lasów. Ale taka informacja nie przekłada się na ocenę tego co dzieje się w skali lokalnej, zwłaszcza gdy stwierdzimy, że powojenne półwiecze oznaczało w Polsce wzrost lesistości z około 20 do 30%. W ostatnich latach polityka resortu środowiska oraz przedsiębiorstwa „Lasy Państwowe” jest źródłem poważnego zaniepokojenia specjalistów i środowisk ekologicznych. Przykładem niezrozumiałego działania polityków, zwłaszcza że zostało podjęte bezpośrednio przez resort środowiska, a bardzo skwapliwie wykorzystane przez społeczeństwo, była tak zwana ustawa „lex Szyszko”, która od 1 stycznia 2017 r. umożliwiała niekontrolowaną wycinkę drzew i krzewów w naszym bezpośrednim otoczeniu. Teraz procedowana jest specustawa nazwana „Lex Izera” dotycząca wycinania lasów pod inwestycję przemysłową.
Aby jednak pozostać w tym ocieplającym się klimacie, udaję się na półkulę południową do Ameryki, a konkretnie do Peru, gdzie aktualnie letnie dobowe zmiany temperatury kształtują się w przedziale 19-24oC. Ale nie jestem Dirkiem Pittem z dwunastej sensacyjno-przygodowej powieści Clive’a Cusslera pt. Złoto Inków (Inca Gold, wydanej w 1994 roku), który poszukuje skarbu ukrytego przed Hiszpanami w XVI wieku i zaginionego.
Współcześnie skarb Inków “odnalazł” się w formie wzmożonego zainteresowania tym krajem turystów i podróżników z całego świata. Ja chcę jedynie podczas sportowej wyprawy poznać niezwykłe historie i zabytki związane z kulturą Inków oraz współczesnych nam Peruwiańczyków, pozostając równocześnie w bezpośrednim kontakcie z andyjskim krajobrazem oraz przyrodą południowoamerykańskich pustyń i dżungli, w tym spotkać się w Cruz del Condor z zagrożonymi wyginięciem kondorami wielkimi (Vultur gryphus), największymi z latających ptaków na Ziemi.
Zapraszam do lektury reportażu przedstawiającego peruwiańską wyprawę (cz. I), a zatytułowanego „PERU NA SPORTOWO: Do kanionu Colca”, który ukazał się w 188-189 numerze „Echa Limanowskiego”.
Warszawa, 31 grudnia 2021 r.